To co ja wyprawiałam ze swoim życiem przechodziło ludzkie pojęcie. Mam
tak dużo, a tego nie doceniam. Mam kochających rodziców, cudownych przyjaciół,
kochającego chłopaka, a jednak czegoś mi brakuje.
- Tosia ! – zawołał mój tata.
- Co się stało ? – odkrzyknęłam wytrącona z rozmyślań.
- Choć na dół ! Musimy porozmawiać.
No genialnie ! Pewnie mama wróciła ze szkoły i przyniosła moje
‘wspaniałe’ oceny. Zawsze uczyłam się dobrze, jednak w tym roku totalnie zawaliłam.
Nie chciało mi się w ogóle uczyć. Jak tylko przychodziłam ze szkoły odrabiałam
niektóre lekcje, a potem do wieczora siedziałam, z moim
chłopakiem Karolem, z Aśką, moją przyjaciółką, z Kubą, moim bratem, ewentualnie
jeszcze moim najlepszym kumplem Filipem. Miałam dużo przyjaciół, kolegów i
byłam rozpoznawana w szkole, jednak nadal mi czegoś brakowało.
- Antonino !
Gr….. Nienawidziłam swojego pełnego imienia, a rodzice dobrze o tym
wiedzieli, więc perfidnie wykorzystali sytuacje.
- Co się stało ? – wymamrotałam wchodząc do salonu.
- Możesz nam wytłumaczyć, co to ma znaczyć ? – powiedziała całkiem
spokojnie mama i podała mi karteczkę z ocenami. Przypatrzyła się jej i doznałam
szoku. Nie spodziewałam się, że jest, aż tak źle.
- No słuchamy. – zawtórował tata.
- No moje oceny, tak tu przynajmniej jest napisane. – odpyskowałam
trochę oklepanie.
- Nie rób z nas i siebie głupich. Dobrze wiemy, że to twoje oceny. Tylko
wytłumacz nam dlaczego są one tak fatalne.
- Mamo, nie przesadzaj. – próbowałam przekonać samą siebie. – Mogło być
gorzej.
- W takim razie mamy się cieszyć, że zdajesz ? Dobrze wiesz, że twoje
możliwości są o wiele większe.
Słuchałam mamy z uwagą, nie przerywając jej. Jednak zastanawiałam się
dlaczego tata nic nie mówi.
- To wszystko jest spowodowane tym, że na okrągło nie ma cie w domu.
Naprawdę zadowalasz się samymi trójami i czwórkami ? – ciągnęła mama.
- O przepraszam bardzo, będzie też parę piątek ! – oburzyłam się.
- No tak, z religii, plastyki, techniki i ku mojemu zdziwieniu z chemii.
– odpowiedziała mama.
- Dlaczego ‘ku twojemu zdziwieniu’ ? Przecież ona zawsze lubiła chemie.
– w końcu odezwał się tata. I miał racje, chemia to był mój ulubiony przedmiot.
Szkoda, że mama tego nie zauważyła.
Mama już się nie odezwała. Tata powiedział, że mam zrobić wszystko co w
mojej mocy, żeby poprawić te oceny. Ja natomiast wiedziałam, że pod koniec maja
już się nie da dużo zrobić i po części
byłam na siebie zła. Postanowiłam zadzwonić do Filipa, zapytać się jak u niego
poszła rozmowa z rodzicami.
- Fatalnie. Moje oceny to koszmar. A u ciebie ? – odebrał telefon już po
pierwszym sygnale i tak jak ja nie był zachwycony.
- Bywało lepiej. – myślałam, że zaraz wybuchnę płaczem. Zawsze byłam
piątkową , ewentualnie czwórkową uczennicą, przykładałam się do nauki. Nie wiem
sama co się stało. Po prostu, zaczęłam częściej spotykać się z Karolem,
częściej przesiadywałam u Aśki i tak czas minął, a ja myślałam, że moje oceny
da się jakoś poprawić. Myliłam się. Do jakiejkolwiek nauczycielki nie poszłam
odpowiadała ‘trzeba było trochę wcześniej o tym myśleć Tosiu’.
W dniu zakończenia roku szkolnego nie chciało mi się kompletnie wstawać
z łóżka, jednak wiedziałam, że musze iść po to beznadziejne, brzydkie
świadectwo.
- Nie bądź taka smutna kochanie. Ja mam gorzej. – Karol był w świetnym
humorze, ja jednak czułam się fatalnie.
- Ale mi pocieszenie ! – byłam załamana. – W drugiej klasie muszę się
wziąć za siebie. – zaczęłam mówić sama do siebie. – W końcu to już liceum..
- Tośka ! Posłuchaj mnie ! – zaczął mną delikatnie potrząsać. – Są
wakacje ! Swoimi ambicjami zajmiesz się we wrześniu. Choć, gdzieś cie
zaprowadzę i od razu poprawi ci się humor.
- Ała ! – wyrwałam mu się. – No dobra.
Dał mi całusa i poszłam za nim. Nie wiedziałam, gdzie pójdziemy, jednak
wiedziałam, że Karol ma zawsze dobre pomysły. Pamiętam jak kiedyś zabrał mnie
do wesołego miasteczka, niby nic, a jednak bawiłam się świetnie.
- Gdzie my jesteśmy ? – trochę się przestraszyłam, bo skręciliśmy w
jakiś ślepy zaułek. – Karol ! Nie ciągnij mnie tak ! To boli !
- Nie drzyj się tak ! – pierwszy raz na mnie krzyknął z taką
nienawiścią, wiedziałam, że nie wróży to nic dobrego.
- Karol, do cholery ! Gdzie idziesz ?
- Zamknij się ! Boże już tak dawno nie brałem, że coraz bardziej
doskwiera mi to twoje gadanie.
- Słucham ? – stanęłam przed nim jak wryta. – Słucham ? – powtórzyłam
głośniej.
- Powiedziałem zamknij się !
- Nie ! – zaczęłam piszczeć. – Dopóki nie powiesz gdzie mnie zabierasz.
Karol, przerażasz mnie. – objęłam jago twarz obiema rękami. – Kochanie, powiedz
mi o co chodzi.
- Muszę wziąć, bo zaraz oszaleje ! – odepchnął mnie trochę niezdarnie.
- Co musisz wziąć ? Karol, co … - nagle wszystko zrozumiałam. Jezu !
Jaka ja byłam głupia.
Podbiegłam do niego i pociągnęłam do siebie. – Karol, przytul mnie i
powiedz, że to nie prawda.
- Tosia, przepraszam. – popłynęła mu łza. Starłam ją koniuszkiem palca.
– Ja nie chciałem cię skrzywdzić. Proszę, puść mnie. Muszę iść tam ! – wskazał
palcem nędzną chatę. – Proszę.
I wtedy podjęłam najgorszą decyzje w moim życiu. Zawsze powtarzałam, że
czegoś mi brakuje. I jak na złość ta myśl powróciła jak bumerang. Postanowiłam,
że pójdę tam z nim.
- Chodź.
Weszliśmy do chaty. Mężczyzna, który stał przed drzwiami jak tylko
zobaczył na Karola, od razu nas wpuścił. Ciekawa byłam od jak dawna tu
przychodził. Karol podszedł do drugiego mężczyzny, po dłuższym przypatrzeniu
się zauważyłam, że mógł być starszy od nas o parę lat. Mój chłopak dał mu
pieniądze, a facet dał mu dwie strzykawki z nieznaną mi substancją.
- Chcesz ? – zapytał Karol.
- Ja ? – zdziwiłam się, ale on mnie już nie słuchał, był w swoim
świecie. To wyglądało niesamowicie, jego źrenice nagle zmieniły swój kształt, a
jego usta wykrzywiły się w zawadiackim uśmiechu. Był szczęśliwy.
- Tak – odpowiedziałam. Co mi tam ? Raz, chce zobaczyć jak to jest,
postanowiłam.
Na chwile świat zniknął mi z oczu, a sekundę po tym wszystko nabrało
koloru, zaczęło mi się przyjemnie kręcić w głowie. Poczułam uścisk dłoni. To
był Karol.
- Chodź. Zabieram cię stąd.
Na dworze było gorąco, w końcu to czerwiec. Nie wiedziałam, że może być
tak fajnie. Czułam się jakbym śniła, wszystko dookoła mnie było takie piękne.
- Karol ?
- Tak, kochanie ?
- Dziękuje ci.
- Hm… pogadamy potem. No chodź.
- Idę !
I zaczęłam tańczyć, skakać, piszczeć. Po chwili Karol dołączył do mnie.
Nigdy dotąd nie czułam się tak wspaniale. Kąpaliśmy się w fontannie, kręciliśmy
na karuzeli, było tak cudownie. Nie przejmowałam się niczym, bałam się, że za
chwile wszystko minie.
Po jakiejś godzinie, przynajmniej tak mi się wydawało, powoli
dochodziłam do siebie.
- Od jak dawna bierzesz ?
- Hmm ? Aaa. Od około pół roku.
- Uzależniłeś się ?
- A na co to wygląda ? Skarbie, to był twój pierwszy i ostatni raz,
obiecaj mi.
- Pod warunkiem, że to będzie też twój ostatni raz.
- Nie, ja się uzależniłem, a nie mam zamiaru pójść na leczenie. Z tobą
tak nie będzie. Obiecaj mi.
- Obiecuje. – i wtedy mnie pocałował jak nigdy dotąd. Czułam, że mnie
kocha i chce dla mnie jak najlepiej. Jednak przerażało mnie to, że on nie ma
zamiaru przestać. Bałam się o niego, przecież tyle się słyszało o
przedawkowaniu.
- Panujesz nad tym ? – zapytałam.
- Wydaje mi się, że na razie tak. Nie biorę na okrągło, ale wiem, że po
dłuższym czasie nie wytrzymuje. Tak jak dzisiaj.
- Co ile bierzesz ? – nie dawałam za wygraną.
- Nie codziennie. Co parę dni. Czasem wytrzymuje nawet tydzień, tak jak
to było teraz. Nie jest źle.
- Boję się o ciebie. – nie zamierzałam ukrywać tego przed nim, a on mnie
po prostu przytulił.
- Nie bój się, wszystko będzie dobrze.
- Każdy tak mówi. – nie wiedziałam, w którym momencie zaczęłam płakać.
- Obiecuje. I nie pozwolę ci przeze mnie płakać, już nigdy. – starł
ostatnią łzę na moim policzku.
- Wiesz, że musze już iść ?
- Odprowadzę cie.
- Nie, pójdę sama, może jeszcze wpadnę do Aśki. – wiedziałam, że musze
to wszystko jeszcze przemyśleć.
- No dobrze, ale spotkamy się jutro ?
- Zadzwonię. – widziałam strach w jego oczach, trochę go przekonywałam,
że muszę sama się z tym uporać. Muszę sama się uporać z tym że mój chłopak jest
narkomanem. Mówi, że nie jest, ale ja po tym co widziałam dzisiaj wiem swoje.
Po drodze do domu wpadłam do Aśki. Rozmawiałyśmy prawie do wieczora.
Była zszokowana i powiedziała, że muszę mu postawić warunek ‘albo przestanie,
albo go zostawię’. Jak dla mnie to było
bez sensu.
- Przecież jak go rzucę, to on się jeszcze bardziej w tym zatraci !
- Tosia ! Proszę cię ! Pomyśl logicznie, nie możesz w to ingerować, to
ćpun !
- Nie ! Nie ! Nieeee…. – zaczęłam krzyczeć. – Nie.. – i płakać.
- Powiedz mi, przecież widzę, że to nie wszystko.
- Bo ja… ja.. – zaczęłam się jąkać, bałam się jak na to zareaguje. Nie
wiedziałam jak mam jej to powiedzieć.
- No, co ty ?
- Ja… też..
- Ty też.. co ? – nagle otworzyła oczy szerzej. – Powiedz, że żartujesz
!
- Ja też wzięłam. – zapłakałam.
- Tośka ! – moja przyjaciółka również się rozpłakała.
- Przepraszam.
- Dlaczego ? – przytuliła mnie jak najmocniej potrafiła.
- Widziałam jaki on jest szczęśliwy, pomyślałam, że ja też mogę być. To
była chwila. Zrobiłam zanim dobrze to przemyślałam.
- W ogóle tego nie przemyślałaś ! Ale to był tylko raz ? – zapytała ze
strachem w głosie.
- Tak.
- On cię do tego namówił, prawda ?
- Broń Boże ! Sama chciałam. Karolowi musiałam obiecać, że już nigdy nie
wezmę. On sam bierze rzadko. Mówi, że czasem wytrzymuje nawet tydzień bez.
- To dopiero początek. Tosia, obiecaj mi, że z nim jeszcze porozmawiasz
i przekonasz go do leczenia ! Jak nie to sama do niego pójdę.
- Obiecuje.
Nagle zadzwonił telefon. To była mama. Powiedziała, że mam natychmiast
wracać do domu.
- Spotkamy się jutro ? – zapytałam.
- Jasne, będę u ciebie o 13.
- Będę czekać. – przytuliłam ją i dałam całusa w policzek.
- Pamiętaj co mi obiecałaś ! – wykrzyknęła jak już wychodziłam na ulice.
- Pamiętam !
Po drodze dużo o tym myślałam. Zastanawiałam się dlaczego mi nie
powiedział. Przecież mogliśmy temu zaradzić. Po rozmowie z Aśką, wiem, że nie
mogę tego tak zostawić. Muszę z nim koniecznie porozmawiać, a jeśli nie będzie
chciał ode mnie pomocy to zaprowadzę go do specjalisty. Obiecałam też sobie, że
już nigdy nie wezmę.
- Jestem ! – krzyknęłam wchodząc do domu. Położyłam na stole w jadalni
moje trochę pogniecione świadectwo pierwszej klasy liceum.
- Przyjdź do nas na chwile. – zawołała mama.
- Tak ?
- Gdzie ty byłaś ? – zapytał tata.
- Najpierw z Karolem, a potem poszłam do Aśki. – nie kłamałam, tylko
pominęłam szczegóły.
- Dobrze. Idź do siebie. Wiemy, że są wakacje, ale twoje świadectwo nie
jest takie jakiego się spodziewaliśmy. – powiedziała mama trzymając papierek w
ręku.
- Jednak nie zamierzamy cię za to karać. – kontynuował tata. – Mamy
nadzieje, że to było jednorazowe, a po wakacjach weźmiesz się za naukę. Nie
będziesz miała wyjścia, bo będziemy trochę bardziej rygorystyczni.
- Dobrze, już dobrze, idę do siebie.
Bałam się jutra i nagle poczułam ogromną chęć zatracenia się jeszcze
raz. Przeraziłam się, ale ta myśl wcale nie miała zamiaru dać mi spokój.
Próbowałam zająć się wszystkim, czytałam, pisałam, słuchałam muzyki, zawsze to
mnie uspokajało, jednak nie tym razem. Gadałam z Aśką, powiedziałam jej o mojej
głupiej chęci bycia kimś innym. Zaczęłam mówić od rzeczy, więc moja
przyjaciółka postanowiła, że przenocuje u mnie dzisiaj. Ani moi, ani jej
rodzice nie mieli nic przeciwko, więc po 30 minutach była już u mnie. Przez ten
czas zadzwoniłam jeszcze do Karola.
- Spotkajmy się jutro, musimy porozmawiać.
- Jasne, o 12 w parku ?
- Będę na pewno.
Bardzo długo rozmawiałam o tym z Asią. Byłam przerażona. Ona próbowała
mnie pocieszyć, jednak wiedziała, że jedyna osoba, która może mnie pocieszyć,
to ta przez którą płaczę. Paradoksalne.
- Śpij już, zobaczysz będzie dobrze. Pójdę tam z tobą. Obiecuje, że nie
będę stała z wami, nie odezwę się ani słowem, ale będę w pobliżu jakby coś.
- Dziękuję ci. – wtuliłam się w nią jak małe dziecko.
Śniło mi się wszystko po kolei. Obudziłam się bardzo wcześnie, bo już po
4 nad ranem. Asia wtedy jeszcze spała, nie miałam zamiaru jej obudzić, ani
próbować jeszcze zasnąć, bo wiedziałam, że nic z tego. Zeszłam na dół do
kuchni, nalałam sobie do szklanki wody mineralnej i usiadłam przy stole.
Płakałam. Moje obawy wcale nie przeszły. Nadal się bałam co będzie i po raz
kolejny przyszła myśl, aby się zatracić. Pobiegłam na górę i weszłam do pokoju
mojego brata. Najwyraźniej mnie usłyszał, bo już nie spał.
- Co się stało ? – zapytał przestraszony.
- Mogę się obok ciebie położyć ? – zapytałam cichutko łkając.
- Jasne.
Położyłam sie, a on mnie przytulił. Nie mogłam zasnąć, cały czas
płakałam, ale Kuba o nic nie pytał, za to go kochałam. Po paru godzinach
usłyszałam głos mamy, potem taty. W końcu wstałam. Zobaczyłam na zegarek, była
9.
- Ja wracam do siebie. Dziękuje. – dałam mu całusa w policzek.
- Ale wieczorem porozmawiamy, ok. ?
- Jasne. – choć był ode mnie starszy o 2 lata, to miałam z nim świetny
kontakt. Zawsze mnie pocieszył i wiedział o mnie wszystko, tak jak Aśka. Mieli
odmienne poglądy i nie specjalnie się dogadywali, ale ja zawsze wysłuchiwałam
ich bardzo dokładnie. Pamiętam, że nie raz Kuba krzyczał na Aśkę, że gdyby nie
ona, nie miałabym problemów i takie tam, ale ja po jakimś czasie pogodziłam się
z tym, że mój brat i moja przyjaciółka nie zostaną przyjaciółmi.
Gdy weszłam do swojego pokoju Aśka już nie spała. Posłałam jej buziaka i
poszłam do łazienki. Weszłam od razu pod prysznic, a gorąca woda, choć na
chwile ukoiła moje wszystkie smutki.
__________________________________________________________________________________No i mamy 1 rozdział :) Miał być wieczorem, ale dodałam teraz ;) Jak wam sie podoba ? Komentujcie !
Po prawo jest info - jeżeli chcecie być informowani to piszcie w komentarzu swoje nr gg lub swoje tt ;)
Albo jeżeli macie do mnie jakieś pytania :
@4ever_Dreamer_ - mój tt :)
31220100 - moje gg ;)
Swietny, wiedzialam, ze dobrze piszesz , ale nie wiedzialam, ze az tak !
OdpowiedzUsuńświetny :) informuj mnie/ @luvmyjdb
OdpowiedzUsuńwow..świetny *.* ..masz niesamowity talent do pisania..tylko plisss jak dodajesz notki na bloga to możesz pisać większą czcionką ?
OdpowiedzUsuńspoko ;)
Usuń