wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 2 - Początek końca.



Wiedziałam, że to nie będzie łatwa rozmowa. Jak przekonać narkomana, żeby poszedł na leczenie, jeśli on zaparcie brnie w ślepą uliczkę ? Nie umiem opisać jak się wtedy czułam.
- Cześć kochanie ! – przytulił i pocałował mnie namiętnie na powitanie. Już odróżniałam kiedy był na haju, a kiedy nie. Teraz był na pewno.
- Brałeś.. – powiedziałam ze łzami w oczach.
- Jeszcze wczoraj ci to nie przeszkadzało. – odpowiedział z kpiną w głosie.
- Bo byłam głupia i już nigdy nie popełnię tego błędu. – zaczęłam. – Karol, proszę.. Pozwól sobie pomóc.
- Tośka, rozmawialiśmy o tym wczoraj. Ze mną nie da się już nic zrobić.
- Okłamałeś mnie mówiąc, że nad tym panujesz, prawda ?
- Tosia.. – objął moją twarz dłońmi. – Proszę cię, nie utrudniaj tego. Żyjmy tak jak wcześniej, tak jakbyś nadal nie wiedziała o tym wszystkim.
- Tylko, że ja wiem ! I już nie zmienisz tego. Karol.. proszę. Nie bierz  już, dla mnie.
- Przepraszam. – poleciała mu łza.
Nagle ktoś położył mi dłoń na ramieniu. To była Aśka.
- Tosia, pozwól mi z nim porozmawiać.
- Aśka ? Co ty tu robisz ? – zapytał ze zdziwieniem.
- Dobrze. – popatrzyłam z nadzieją na moją przyjaciółkę. Pomyślałam, że tylko ona może tu coś zdziałać. Mnie mój chłopak już nie słucha. Nadal go kochałam, ale nie mogłam znieść myśli, że niszczy sobie życie.
Usiadłam na huśtawce i zaczęłam się huśtać. Patrzyłam na dzieci bawiące się na placu zabaw. Były takie szczęśliwe, nie zdające sobie sprawy z iloma problemami będą się borykali w przyszłości. Nagle jedna dziewczynka do mnie podeszła, wcześniej widziałam, że rozmawiała o czymś ze swoją mamą.
- Psieprasiam… Pohuśtas mnie ?
- Ja ? Ciebie ?
- Tiak. – uśmiechnęła się.
- Pewnie. – wstałam z huśtawki i posadziłam na niej małą. - Jak masz na imię ? – zapytałam dziewczynkę.
- Tosia. – odparła.
- Naprawdę ? Ja też. – co za zbieg okoliczności, pomyślałam. – A gdzie jest twoja mama ?
- Tam ! – wskazała na panią na wózku. – Jest na wózku i nie może mnie pobujać. – odparła ze smutkiem w głosie. A jej mama szeroko się do mnie uśmiechnęła.
Pomyślałam, że mała Tosia to przecudowne dziecko, a jej mama jest bardzo odważna.
- Jesteś już bardzo rozbujana, więc ja na chwile podejdę do twojej mamusi, dobrze?  Jak tylko przestaniesz się bujać to mnie zawołaj, okej ?
- Dobzie. – uśmiechnęła się szeroko.
Gdy tylko podeszłam do jej matki, ona pierwsza się odezwała. – Dziękuję.
- Nie ma za co. Ma pani cudowną córeczkę.
- Wiem, szkoda, że nie mogę się z nią pobawić.
- Tosia ! – zawołała mnie dziewczynka. – Psieśtałam się bujać !
- Już idę. !
- Jeszcze raz dziękuję. – powiedziała jej mama gdy od niej odchodziłam. – Pani ma też na imię Tosia ?
- Tak. – zaśmiałam się. – Co za zbieg okoliczności, prawda ?
Gdy podeszłam do Tosi stał przy niej jakiś chłopak.
- Tosia, zobac ! To mój blacisek ! – wskazała na chłopaka.
- Cześć, jestem Michał.
- Cześć, Tosia. – odwróciłam się do dziewczynki. – To co, zostawiam cię w dobrych rękach, prawda ?
- Tiak ! –wykrzyknęła mała.
- Masz cudowną siostrę i mamę, opiekuj się nimi. – powiedziałam do Michała.
- Wiem, dzięki.
I odeszłam. Poszukałam wzrokiem Aśki i Karola. Kłócili się, postanowiłam do nich podejść.
- Karol ! – krzyknęłam do niego. – Zostaw ją ! – zaczął ją szarpać.
- Tosia.. – podszedł do mnie.
- Widać, że nic do ciebie nie dociera ! Nie chcesz się leczyć, to nie, ale nie szukaj mnie już więcej, nie dzwoń, nie pisz ! Nie chce cię znać. Chciałam ci pomóc.. ale ty mnie nie słuchasz ! – zaczęłam krzyczeć. – Choć Asia.
- Wreszcie pojęłaś jakąś sensowną decyzje. – szepnęła do mnie.
- No nie wiem, mam wrażenie, że będę tego żałować.
- Tosia ! – krzyczał, ale ja już go nie słuchałam.
- Asia, zostaw mnie samą, dobrze ? Zadzwonię do ciebie.
- Na pewno ?
- Tak, chce zostać sama.
Asia poszła, a ja kręciłam się po parku. Nie wiedząc jak dotarłam do chaty. Po co ?  Dlaczego ? Zadawałam sobie pytania. Wejść, czy nie ? Niestety weszłam. Miałam przy sobie trochę pieniędzy. Mężczyzna, który stał przed budynkiem, chyba mnie poznał, bo nic nie mówiąc wpuścił mnie.
- Pamiętasz mnie ? – zapytałam chłopaka, który wcześniej sprzedawał narkotyki mojemu chłopakowi.
- Tak. Ty byłaś tu z Karolem.
Postanowiłam, że za nim coś kupie, to zapytam się skąd go zna.
- Przychodzi tu od ponad roku. Prawie codziennie, nie da się go zapomnieć. – Co ? Jak to ? Kolejne kłamstwo ?
- Daj mi to co ostatnio. – powiedziałam.
- Jasne.
Wręczyłam chłopakowi pieniądze, a on wstrzyknął mi nieznaną substancje.
- To majka, jakbyś nie wiedziała.
Ja jednak nie odpowiedziałam, byłam już w tamtym świecie. Znów widziałam kolory, których nie umiałam nazwać. Znów wszystko było takie piękne. Nie bałam się już niczego. Już na niczym mi nie zależało. Przypomniała mi się mała Tosia. Była taka szczęśliwa, gdy ją huśtałam i wtedy, gdy była w objęciach swojego brata. Przykro mi było z powodu ich matki, widać, że tak bardzo chciała być bliżej nich.
- Uważaj jak łazisz !
Ups… Wpadłam na kogoś. Nie odpowiedziałam mu, nie przeprosiłam. Szłam dalej. Nie za bardzo wiedziałam gdzie jestem, ale nie przeszkadzało mi to. Byłam w końcu szczęśliwa. Czułam, że mogę wszystko. Zaczęłam obracać się wokół własnej osi. I chyba trochę przesadziłam, bo rypnęłam na beton z impetem.. Ała ! To mnie zabolało.
- Wszystko w porządku ? – zapytał ktoś.
- Tak… - powiedziałam i momentalnie zaczęłam płakać. Spojrzałam na twarz nieznajomego.
- Tosia ? Co ty robisz ? – to był Michał, brat małej Tosi. – Dlaczego płaczesz ?
- Zostaw mnie ! Wy wszyscy jesteście tacy sami ! Niech mnie wszyscy zostawią. – odepchnęłam go. Byłam już prawie trzeźwa, więc postanowiłam to zmienić.
- Kupisz mi piwo ? – zapytałam się jakiegoś żula spod sklepu.
- Jasne. – odparł chwiejąc się.
Dała mu pieniądze, a on posłusznie przyszedł z piwem dla mnie. Dałam mu piątaka.
 - Dzięki złotko. – odparł i poszedł gdzieś.
A ja piłam. Niby co to jedno piwo ? Ale ja nigdy nie piłam. Nigdy, przenigdy. I nawet po tym jednym piwie, czułam, że tego pożałuje. Jednak nie przejmowałam się jutrem. Żyłam chwilą. Gdy znów zaczynałam trzeźwieć, bo w końcu po jednym piwie nie da się długo balować, postanowiłam wrócić do domu. Los mi nie sprzyjał, bo akurat nie było nikogo. Napisali na kartce, że wrócą późno. Kuba napisał mi sms’a, że o 20 mam przyjść do parku, a że była dopiero 16 to znów sięgnęłam po alkohol. Nie wypiłam dużo, ale po raz trzeci tamtego dnia odpłynęłam. Myślałam o tym, że życie byłoby piękniejsze. I znów tańczyłam, śpiewałam, pisałam, płakałam. Bardzo dużo płakałam. Wiedziałam, że robie źle, a jednak brnęłam w to dalej i dalej… W końcu wymęczona zasnęłam. Słyszałam jak dzwonił telefon, nie raz zresztą, jak dzwoni dzwonek do drzwi.. ale nie otworzyłam. Nie miałam nawet siły podnieś powieki, a co dopiero wstać z łóżka. Nagle usłyszałam kroki i wtedy zdałam sobie sprawę, że nie tylko domownicy tego domu mają klucze. Kiedyś dałam je też Aśce. No i wykorzystała sytuacje.
- Antonina ! – usłyszałam jej kroki na schodach, była blisko.
- Czego ? – powiedziałam prawie niesłyszalnie.
Wtedy weszła do mojego pokoju i zobaczyła mnie w całej okazałości.
- O Jezus ! Tośka ! Coś ty zrobiła ? – zaczęła płakać.
- Nie płacz. – już byłam w pełni świadoma, ale głowa bolała mnie niemiłosiernie.
- Jak mam nie płakać ? To przez Karola, prawda ? Nie płacz, boże jak ty wyglądasz ! – podeszła do mnie. – Ty piłaś ? – za swoją spostrzegawczość powinna dostać Nobla.
- Nie no co ty.. – powiedziałam z kpiną w głosie.
- Tośka ! Ale powiedz, że nic nie brałaś..
Moje milczenie było dla niej odpowiedzią. Asia wyszła. Zaskoczyło mnie to, bo spodziewałam się wykładu jaka to ja jestem nieodpowiedzialna, głupia i w ogóle. Gdy próbowałam wstać z łóżka zakręciło mi się w głowie, ale nie dałam za wygraną. Zeszłam na dół i zobaczyłam moją przyjaciółkę siedzącą na ostatnim stopniu schodów. Płakała.
- Asia ? – szepnęłam.
Ona się odwróciła. Nic nie mówiąc poszła do kuchni, nalała mi wody do szklanki i wyciągnęła jakieś tabletki z półki. Tyle razy była w tej kuchni, że znała ją lepiej niż ja.
Nie odzywała się do mnie ani słowem, tylko przesunęła do mnie naszykowane rzeczy. Ja również milczałam, wzięłam posłusznie tabletkę, a potem wypiłam naszykowaną przez moją przyjaciółkę kawę.
- Asia, proszę odezwij się.
- Po co mam się odzywać jak i tak mnie nie posłuchasz ?
- Przepraszam.
- Tosia, dlaczego, powiedz mi dlaczego ?
- Nie wiem, po prostu przez moment chciałam się poczuć dobrze. – znów płakałam. – A na dodatek spotkałam tego Michała !
- Kogo ? – zapytałam zdziwiona.
- A, bo ty nic nie wiesz. Jak ty rozmawiałaś z Karolem to ja poszłam na plac zabaw, huśtałam się na huśtawce, kiedy podeszła do mnie dziewczynka, też ma na imię Tosia, i poprosiła mnie o to, żebym ją pohuśtała. Zgodziłam się. Potem poszłam do jej matki, była na wózku, przez chwile rozmawiałyśmy, a jak wróciłam do małej Tosi, to obok niej stał chłopak. Potem ona przedstawiła mi go jako brata. On powiedział, że ma na imię Michał. Ładny był. No, a potem jak byłam… no wiesz.. to go spotkałam i to wszystko.
- Aha. Dobra, jest godzina 19:30, a ty masz być o 20 w parku, nieprawdaż ?
- Tak, a skąd wiesz ?
- Rozmawiałam z twoim bratem. – powiedziała z kwaśną miną.
- Serio ? – zatkało mnie.
- No już nie ekscytuj się tak.
- Ale powiedziałaś mu?
- Nie ! To ty masz mu wszystko powiedzieć ! – wytknęła na mnie palcem.
- No okej, okej.
- No to ruchy !
Poszłam na górę i wzięłam szybki orzeźwiający prysznic, po czym ubrałam się w krótkie spodenki i cienką bluzkę na ramiączkach, a do tego założyłam sandałki. Wzięłam jeszcze zegarek, który dostałam od Kuby na urodziny i okulary przeciwsłoneczne.
- Gotowa ! – krzyknęłam. W tym czasie jak ja się szykowałam to moja przyjaciółka posprzątała po mojej prywatnej imprezie. Dużo tego nie było, no ale zawsze.
- Ja tam z tobą nie idę.
- Wiem, wiem. Ale dziękuje, po raz kolejny ! Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
Na Aśkę mogłam liczyć zawsze, gdy tylko potrzebowałam pomocy ona przy mnie była i cholernie jej za to byłam wdzięczna. Najgorsze było to, że pomimo jej zakazu ja znowu planowałam kolejny odlot.
- Cześć braciszku !
- Hej mała ! – pocałował mnie w policzek. – Chodź, musimy porozmawiać.
- A dlaczego nie w domu ? – zapytałam zdziwiona.
- Bo w domu są rodzice.
- Nie prawda, nie ma ich. Pojechali gdzieś.
- Trudno. Nie odwracaj kota ogonem, powiedz mi o co chodziło dzisiaj rano.
- Po prostu…
- Tak ? – nie dawał za wygraną, a ja nie miałam zamiaru to przed nim ukrywać.
- Karol jest narkomanem. Dowiedziałam się o tym wczoraj.
- Co ? – zapytał zszokowany.
- Nie przerywaj mi. – spojrzałam na niego. – A co najgorsze, ja też wzięłam i to dwukrotnie. Piłam też. Ale już sama. Karol dał mi tylko raz, a potem kazał mi obiecać, że już nigdy nie wezmę. Ja jednak nie posłuchałam ani jego ani Asi i wzięłam jeszcze raz dzisiaj.
- Tosia… - mój brat zaniemówił. – Ty straciłaś rozum  ?
Nie braciszku, pomyślałam, mi się to podoba.
- Przepraszam. – powiedziałam. – Obiecuję, że już nigdy więcej tego nie zrobię.
- No ja myślę.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwile, gdy ktoś zaczął do mnie krzyczeć.
- Cieść Tosia ! – poznałam po głosie. To była mała dziewczynka z placu zabaw,
- Cześć Tosia ! – odkrzyknęłam, a ona wyrwała się swojemu bratu i przybiegła do mnie. – Ooooo. – przytuliłam ją.
- Cześć – powiedział Michał i wyciągnął rękę do mojego brata. – Michał.
- Cześć, jestem Kuba, brat Tosi. – podał mu rękę.
- Ha.. spotkali się bracia dwóch Toś. – powiedziałam do małej dziewczynki, która siedziała na moich kolanach, a ona się zaśmiała. Zresztą Kuba i Michał też.
- Dobra, Tosia my już musimy iść. – powiedział Michał. – Mama na nasz czeka.
- Już. – powiedziała do brata i znów odwróciła się do mnie. – Wiesz co Tosiu, my dzisiaj z mamą jedziemy do babci. Tak się cieszę.
- Tak, to co mi dzisiaj powiedziałaś, może nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale dało mi dużo do myślenia. Dziękuję.
- Nie ma za co.
- Paaa ! –krzyknęła mała.
- Do zobaczenia ! – powiedział jej starszy brat.
- Poczekaj ! – zatrzymałam go.
- Tak ?
- Możemy się wymienić numerami telefonów ?
- Jasne.
On podał mi swój, ja podałam mu swój.
- A już wszystko w porządku ?
- Hmmm  ? A, tak już wszystko okej. Przepraszam, że musiałeś to widzieć.
- Ale coś się stało ?
- Po prostu dużo, rzeczy nie idzie po mojej myśli.
- I szuka rozwiązania w czym się da. – dodał mój brat.
- No tak. – odparłam.
- Choć musimy już iść. – powiedział Michał. – Tosia.. jak coś się będzie działo, a będziesz chciała porozmawiać, czy nawet pomilczeć to zadzwoń.
- Dziękuje. Cześć ! Do zobaczenia Tosiu ! – krzyknęłam i poszłam za Kubą.
- Skąd ich znasz ?
- Spotkałam ich dzisiaj na placu zabaw. Byli z matką na wózku.
Nagle zadzwonił mój telefon. Zanim odebrałam zobaczyłam na zegarek. Była 21. A dzwonił do mnie Karol. Nie odebrałam. Ale telefon nie miał zamiaru dać mi spokój. Zadzwonił Filip, kolega Karola.
- Halo ?
- Cześć Tosia, możesz rozmawiać ?
- Tylko chwile. – nie chciało mi się z nim rozmawiać, miałam wrażenie, że to on wciągnął w to Karola.
- Dobra, powiem krótko. Karol tego bardzo żałuje, ale powiedział, że nie przestanie brać. Zresztą ty też byłaś dzisiaj w chacie, więc może dasz mu jeszcze szanse ?
- A co ty jego adwokat ?
- Tosia ? – usłyszałam głos Karola.
- Nie chce z tobą gadać !
- Powiedz mi tylko po co byłaś w chacie.  
- Bo miałam ochotę, cześć !
Miałam wrażenie, że to nie będzie ostatnia nasza rozmowa, nie myliłam się. Za chwile dostałam sms’a od mojego byłego już chłopaka. „Nie rób tego, proszę, nie niszcz sobie życia tak jak ja.” Miał racje, ale…. Mi się to spodobało ! A kto rezygnuje z czegoś co sprawia mu przyjemność ? No właśnie. Odpisałam mu „Ty mi pokazałeś jak można odlecieć.”
Wiedziałam, że popełniam błąd, ale nie miałam zamiaru przestać.
- Kuba, ja wrócę sama do domu. Chce jeszcze trochę pobyć sama.
- No ok. – nic nie podejrzewając odszedł, a ja poszłam w kierunku chaty.
- To znowu ty ? – powiedział mężczyzna, który stał przed budynkiem.
- Teraz będziesz mnie tu często widywał.
Nic nie mówiąc wpuścił mnie.
- Daj mi cztery strzykawki.
- Po co ci cztery ? – zapytał zdziwiony.
- Na zapas.
Podał mi strzykawki ze znaną mi już substancją.
I po raz kolejny się zatraciłam.
______________________________________________________
Rozdział dodany wcześniej, ponieważ już wczoraj wróciłam. Tak btw było genialnie, ale musieliśmy skrócić nasz pobyt z przyczyn koniecznych.

Jeśli przeczytałeś - skomentuj !! Proszę to dla mnie ważne, bo nie wiem czy dalej pisać.

Buziaki. xx

1 komentarz: