czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 3 - Bratnia dusza czy coś więcej ?

Myślałam, że tak jak  zawsze szybko wrócę do siebie, będę się dobrze czuła i w ogóle. Myliłam się. Gdy wróciłam do domu wszyscy już spali. Pewnie nawet nie zauważyli, że mnie nie ma. Od razu weszłam do łazienki pod prysznic, a gorąca woda znów, chociaż na chwile, pomogła mi się cudownie poczuć. Kropelki szybko ze mnie spływały, ale ból głowy niekoniecznie. Wszystko we mnie dudniło. Nigdy wcześniej tak się nie czułam.
Zaczęłam płakać w poduszkę. Zastanawiać się ‘dlaczego to znowu zrobiłam ?’ i po raz kolejny nie umiałam odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Po chwili usłyszałam swój szloch. No i kroki Kuby.
- Mała, wszystko w porządku ?
- Taaaaak. – powiedziałam płacząc.
- Nie wydaje mi się. Przesuń się.
Położył się obok mnie i mnie mocno przytulił.
- Powiedz mi. Karol ci coś zrobił ?
- Nie.
- Pokłóciłaś się z Aśka ?
- Nie.
- No to nie wiem.  – powiedział bezradny i pocałował mnie w czoło, a ja wtuliłam się w niego jeszcze mocniej.
- Kuba..
- Tak ?
- Ja…
Nie przerwał mi, pozwolił mi chwile pomilczeć. Bałam się mu to powiedzieć, ale co miałam zrobić. Wstać rano i znów iść do chaty ? Takiego myślenia bałam się najbardziej.
- Ja.. znowu.. brałam..
Nic nie powiedział. Nie dobrze. Chyba wolałabym usłyszeć jego krzyk, a nie milczenie.
- Kuba ?
- Siostra.. Wiesz co ja muszę z tym zrobić ?
- Nie.. nie…. – podniosłam się na łokciach, a po chwili usiadłam na nogach i znów zaczęłam płakać, a raczej szlochać, bo popłakiwałam cały czas.
- To dla twojego dobra. Wiesz o tym. Muszę o tym powiedzieć rodzicom. Tosia.. – usiadł obok mnie i mnie objął.
A potem wykończona zasnęłam.
Rano obudził mnie sms. Od Michała.

Cześć. Chciałabyś się dzisiaj ze mną spotkać ?
Chętnie.
To o 12 w parku ?
Ok.

Nie wiem dlaczego, ale chciałam tego spotkania. Może on, zupełnie obca dla mnie osoba, spojrzy na mnie inaczej. Choć nie liczyłabym na to, że zrozumie.
Naszykowałam się szybko. Chciałam być jak najszybciej na miejscu. Nie chciałam się spóźnić. Chciałam być tam wcześniej.
- Hej. – usłyszałam go. Dało mi to niespodziewaną ulgę. Nie wiem dlaczego.
- Cześć.
- Długo tu siedzisz ? – zapytał tak jakby, ja wiem ? Zawstydzony, że przyszedł za późno ?
- Nie. Chwilkę. – skłamałam. Nie dość, że on spóźnił się z jakieś 10 min to jeszcze ja przyszłam za wcześnie. Ale nie przeszkadzała mi samotność. To coś nowego. Czułam się dobrze.
- Przepraszam. Musiałem pomóc mamie.
- W porządku. – uśmiechnęłam się na myśl, co go zatrzymało. Posłuchał mnie. A może tak naprawdę zawsze opiekował się swoją chorą matką, a ja głupia oceniłam go po jednym spotkaniu, na którym naprawdę nie wykazywał jakiegokolwiek zainteresowania ją. A może się myliłam ? Może w tamtym momencie uważałam wszystkich chłopaków za drani ? I po raz kolejny nie wiem.
- Dobrze się czujesz ? Bo jesteś blada ? – zapytał z troską w głosie.
- Nie za bardzo.
- Ostatnio jak się spotkaliśmy powiedziałaś, że nie wszystko układa się po twojej myśli.
- Prawda.
- Czy mogę ci jakoś pomóc ?
- Nie mogę cię o nic prosić, nie znam cię. To jest coś w czym nikt nie może mi pomóc. Coś z czym muszę się uporać sama. – „Coś czego nikt nie rozumie. Ja też.” – dodałam w myślach.
- Wiem, że mnie nie znasz. I może nie warto mnie poznawać.
- Dlaczego ? Wydajesz się być miły. – powiedziałam szczerze na co on spojrzał się na mnie jak na Ufo.
- Serio ? Przecież dopiero nieznajoma uświadomiła mi, że mam cudowną mamę i siostrę i, że powinienem się nimi opiekować.
- Dokładnie te słowa ci powiedziałam.. – zauważyłam z niedowierzaniem. Myślałam, że faceci nie pamiętają takich szczegółów.
- Tak. Niby takie proste, nieskomplikowane zdanie, a jednak dało mi niezłego kopa. Nigdy tego nie zapomnę. Może nieświadomie, ale w jakimś sensie odmieniłaś moje spojrzenie na rodzinę.
- Boże, nie wiedziałam, że zostało we mnie jeszcze coś dobrego..
- No co ty.. Dlaczego tak mówisz ?
- Nie ważne. – otrząsnęłam się. Nie mogłam mu powiedzieć, że czuję cholerny pociąg do narkotyków.
- Okej, jak chcesz. – i nagle wstał. I szedł. Co do cholery ?
- Michał ?
Zatrzymał się, odwrócił i spojrzał na mnie przenikliwie. Przez moment czułam jakby mnie zahipnotyzował, jakby w ciągu sekundy poznał wszystkie moje sekrety.
- Co ? – odezwał się po chwili.
- Jak to co ?
- Pamiętasz jak cię spotkałem ? Jak się przewróciłaś ? Jak zaczęłaś krzyczeć na mnie i płakać ?
Cisza. Czekał na moją odpowiedź.
- Tak.
- Chciałbym wiedzieć co się stało.
- A przepraszam kim ty do cholery jesteś, że mam ci się ze wszystkiego spowiadać ?
- No tak nikim. Sory, że zawracałem ci głowę.
Tego się nie spodziewałam. W pewnym momencie poczułam, że chce mu wszystko powiedzieć, że może jednak on zrozumie, albo co lepsze pomoże mi. Mój brat powie rodzicom. Moja przyjaciółka po porostu mówi, żebym nie brała. A on ? Nie zna mnie i może mną otrząśnie. Albo pomyśli, że jestem ćpunką.. i zostawi mnie. Musiałam zaryzykować.
- Poczekaj.
I znowu się odwrócił tym razem odszedł trochę dalej i musiałam do niego podejść.
- Przepraszam. To znaczy, nie nie przepraszam, bo nie mam za co. Ale może jednak nie jesteś takim nieznajomym i chyba jednak jesteś jedyną osobą, która spojrzy na to z odpowiedniej strony.
- Ale na co ?
- Ja.. od jakiegoś czasu biorę narkotyki.
I znowu cisza.. Nie wydaje się być zaskoczony.. Dziwne..
- Nie chciałem tego powiedzieć, ale powiem…  Wiedziałem..
- Co ? Jak to wiedziałeś ?
- Ja też kiedyś brałem.
- Ile ty masz lat ? – i już nie chciałam mu nic mówić. Czy on jest takim samym ćpunem jak Karol ?
-
- Już nie biorę. I nie będę. – powiedział, bo chyba zauważył moją wątpliwość. - Siedemnaście. A dlaczego pytasz ?
- Z ciekawości. Ja też. – To chyba dobrze, że już nie brał ? Cieszyłam się, ale jednocześnie coś mi się nie zgadzało. W naszym miasteczku jest tylko jedno liceum, może się dopiero przeprowadził ? Bo ja go nigdy nie widziałam w szkole.
- Parę tygodni temu się przeprowadziłem. Teraz będziemy chodzili razem do klasy. Masz na nazwisko Janicka, prawda ?
- Tak, ale fajnie będzie mieć normalnego chłopaka w klasie. – do pewnego czasu myślałam, że mam normalnych, teraz się okazało, że prawie każdy bierze.. halo ! Ja też brałam. No właśnie, mam nadzieję, że to już czas przeszły, oby.
Michał nic nie odpowiedział. Tylko  się uśmiechnął. To wystarczyło. Cisza nam nie przeszkadzała. Było cudownie. I przez chwile zapragnęłam, żeby to trwało dłużej, żebyśmy byli sobie bliżsi. Abyśmy stali się przyjaciółmi choć znamy się bardzo krótko. Czy to on może być moją bratnią duszą ? To chyba było mi potrzebne. I zapragnęłam go bardziej.. już nie myślałam o narkotykach, o alkoholu.. Myślałam o nim. Nie wiem dlaczego, ale czułam, że mogę mu ufać.  A jeśli…
- Ziemia do Tosi ! – zaśmiał się.
- Ahh.. – no i powróciłam na ziemie. – Przepraszam. Zamyśliłam się.
- W porządku. Odpowiesz mi na moje pytanie ?
- Jakie ? – cholera, on do mnie coś mówił ?!
- Czy ty w ogóle mnie słuchałaś ?  – popatrzył się na mnie niepewnie. Jakbym była jakimś fantastycznym stworzeniem, który.. nie wiem co.
- Tak jakby.
- Zapytałem się czy masz jakieś plany na wakacje.
- Nie. Tak. To znaczy nie wiem.  – pogubiłam się.
- Więc ? – bardzo możliwe, że uważa, że naprawdę nie jestem normalna. – Tak czy nie ?
Miałam plany z Karolem, Filipem, Aśką i jeszcze paroma osobami. Mieliśmy wyjechać nad morze na nie wiadomo ile. Rodzice się zgodzili. Postawili tylko jeden warunek. Kuba miał jechać z nami. Ja z moim bratem znaleźliśmy na to rozwiązanie. On miał zabrać swoją grupę, a ja swoją. Mieliśmy się codziennie widywać, albo chociaż dzwonić do siebie, żebyśmy mogli zeznawać rodzicom tę samą wersje wydarzeń. Plany legną w gruzach. Przynajmniej dla mnie. I chyba dla Aśki.
- Nie, nie mam. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą, tylko po prostu nie powiedziałam mu wszystkiego.
- To może spotkamy się parę razy ? Tośka wydrapie mi oczy jeśli do niej nie przyjdziesz.
Zaśmiałam się.
- Jasne. Nie pozwolimy małej pozbawić cię tych pięknych oczu..
- Pięknych ? – spojrzał na mnie spod uniesionych brwi.
Przytaknęłam, a on się uśmiechnął i złapał mnie za rękę. Tego się nie spodziewałam, ale nie wyrwałam mu ręki, nie uciekłam z płaczem. Po prostu siedziałam i rozkoszowałam się tym uczuciem, które we mnie rozkwitało. To było cudowne. Czułam się przy nim inaczej niż przy kimkolwiek innym. Rozum podpowiadał mi, że tak naprawdę go nie znam, ale serce mówiło coś zupełnie innego… A ja już chyba podjęłam decyzję kogo posłuchać.
- A wracając do tego.. no wiesz.. – próbowałam omijać słowo ‘narkotyki’ szerokim łukiem. Im mniej o tym myślałam tym lepiej, ale musiałam się dowiedzieć.
- Wiem. Co chcesz wiedzieć ? – nie wydawał się zdziwiony tym pytaniem.
- Jak długo brałeś ?
- Nie długo. Parę miesięcy. Mniej niż pół roku.
- To mało ?
- Uwierz mi, że mało, ale jednocześnie za dużo.
- Jak ci się udało wyrwać z tego ? – zapytałam nieśmiało. Nie chciałam być wścibska, ale dla własnego dobra musiałam się dowiedzieć. Ja musiałam z tym skończyć natychmiast.. Przynajmniej tak myślałam w tamtej chwili.
- To nie było proste. Zacząłem brać gdy moi rodzice mieli wypadek. Tata.. nie przeżył, a mama.. Zresztą sama widziałaś, w ogóle nie czuje nóg. Jest sparaliżowana od pasa w dół. A przestałem gdy mama wróciła ze szpitala. Przez 4 miesiące sam opiekowałem się siostrą. To było rok temu.. Mała miała 2 latka. A ja 16. Nie uważasz, że to trochę za wcześnie na ojcostwo ?
Milczałam. Wiedziałam, że to pytanie retoryczne. Michał kontynuował.
- Opiekowałem się małą na haju. To były najgorsze miesiące mojego życia. Tosia cały czas płakała. Nasi dziadkowie ze strony ojca kompletnie nas olali. Uważali, że za śmierć ich syna jest odpowiedzialna moja matka. Po części mieli racje. Rodzice wtedy wracali z imprezy. Tata chciał wziąć taksówkę, ale mama powiedziała, że nie wypiła tak dużo, więc może poprowadzić. Ona zapięła pasy, ale tata nie. On wyleciał przez przednią szybę. Znaleźli go ok. 500 metrów od miejsca wypadku. Pamiętam jej zapłakane oczy i to specyficzne spojrzenie gdy mi to opowiadała.. Tak jakby w ogóle tego nie żałowała choć cały czas mówiła jak bardzo chciałaby cofnąć czas. Nigdy jej do końca w to nie uwierzyłem. Od jakiegoś czasu się kłócili. A na tą imprezę poszli by pokazać każdemu, a przede wszystkim mnie, że są nadal kochającym się małżeństwem.
Na chwilę zamilkł. Ja byłam przerażona tym co usłyszałam, ale również część mnie cieszyła się, że mi zaufał i powiedział mi.
Nagle znowu zaczął mówić.
- Wracając do tego, że opiekowałem się sam Tosią. Babcia ze strony mamy została naszym tymczasowym opiekunem. Trochę mi pomagała, ale sama była schorowana i nie chciałem jej obciążać jeszcze opieką nad dwuletnim dzieckiem. Wystarczyło to, że przychodziła do mamy. Ja zaglądałem tam bardzo rzadko. Sam do końca nie wiem dlaczego. Albo nie pamiętam.. Gdy brałem wpadałem w rutynę. Na mnie narkotyki działały inaczej niż na ciebie. Bez nich usiadłbym i płakał, a wiedziałem, że nie mogę sobie na to pozwolić. Po tabletkach prałem, sprzątałem, gotowałem i opiekowałem się Tosią. Ona tak jakby jeszcze bardziej mnie pokochała. Wstyd się przyznać, ale ja wtedy miałem jej dosyć. Chociaż jak spojrzę na to teraz to chyba jednak w głębi duszy od tamtej pory to ona podtrzymywała mnie przy życiu. Dzięki niej przestałem brać. Przez dziecięcą niewinność. Wiesz o co mi chodzi ?
Pokiwałam głową. Stwierdziłam, że słowa są tu zbędne.
- Widziałem jej szczery uśmiech, czułem jej bijące serduszko gdy się do mnie przytulała. Wiedziałem, że muszę znaleźć inny sposób na bycie silnym. Powiedziałem sobie, że już nigdy nie wezmę, bo mogę ją zranić. I nie brałem. A miesiąc później wróciła mama. Do niej się nie odzywałem praktycznie w ogóle. Do momentu gdy przyszłaś na plac zabaw i Tosia poprosiła cię o pohuśtanie. Dzięki twoim słowom zrozumiałem, że to moja matka, która potrzebuje mojej pomocy. Następnego dnia zadzwoniłem do rodziców taty i przekonałem ich do tego, że mama nie chciała zrobić nic złego choć sam nie byłem tego pewien, ale wiedziałem, że muszę w to wierzyć. I udało się. Spotkaliśmy się i było o niebo lepiej niż się spodziewałem. Przede wszystkim dzięki Tosi. Ona samym swoim uśmiechem wnosi coś dobrego do otoczenia.
- Zauważyłam to. – w końcu się odezwałam, choć w ogóle tego nie zamierzałam.
- Nie wiem jeszcze jak, ale obiecuję ci, że ci pomogę.
- Dziękuję.
- Jeszcze nie masz za co.
- Nie tylko za to, że mi pomożesz, ale też za to, że się przede mną otworzyłeś, że mi zaufałeś. Może nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale to dla mnie bardzo wiele znaczy.
- Jeżeli ty będziesz miała ochotę się wygadać to wiesz gdzie mnie szukać.
- Wiem i na pewno skorzystam.
Nagle zadzwonił telefon. To była Aśka.
- Tośka, nie uwierzysz !
I w to co mi powiedziała naprawdę nie mogłam uwierzyć.
- O cholera ! – krzyknęłam, a Michał spojrzał się na mnie jak na wariatkę. Nie pierwszy raz dzisiaj zresztą.
_________________________________________________________
Jak wam się podoba ? Jak myślicie co powiedziała Aśka Tosi ?
Pamiętaj !
Jeśli przeczytałeś skomentuj ! To dla mnie bardzo ważne. Może to być krótkie słowo "fajne" albo "nudne". Po prostu wyraź swoją opinie.
Chcecie, żebym dalej pisała ? 
Buziaki xx

3 komentarze:

  1. jak zwykle rozdział genialny, pomyśl nad napisaniem jakiejś książki w przyszłości ( ja tak na serio)
    Lubię tego Michała, nawet bardzo :) Mam nadzieje, że Tośka nie długo przestanie brać, no bo w końcu wzięła kilka razy więc teraz będzie jej prościej wyjść z tego wszystkiego.
    A co do tej rozmowy Aśki z Tośką przez telefon, sama nie wiem czy mam to odbierać pozytywnie czy negatywnie, więc zostawię ten watek w spokoju hahaha :)
    ps. nie mogę się doczekać aż pojawią się jakieś sławne osoby :)
    @luvmyjdb

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ksiażkę ? HAHAHAHHAHAHHA Ale dziękuje <3 xx
      Już niedługo się pojawią ;))

      Usuń
  2. szczerze to znalazłam to opowiadanie przez przypadek ale nie żałuje :) jest na prawdę bardzo ciekawe, piszesz bardzo fajnie, miło się czyta :) masz też świetny pomysł i nie jest to jedne z tych typowych opowiadań :) czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. informuj mnie, mój twitter to @DameDrew :)

    OdpowiedzUsuń